Paryż – miasto światła i miłości, raj dla turystów, gigantyczne muzeum, w którym zakonserwowane są ślady europejskiej historii i tradycji. A także miejsce urodzin Philippe’a Mory, prowokatora i dowcipnisia, bohatera jednej z nowohoryzontowych retrospektyw. Jego poświęcony stolicy Francji film ma formę wideodziennika. Reżyser wędruje wzdłuż wąskich uliczek, podziwia zabytki i przesiaduje w knajpach, gdzie ma okazję spokojnie pomyśleć i poczuć się jak najprawdziwszy intelektualista. Przedrzeźniając lokalny akcent, cytuje Prousta, Napoleona i Zolę. Powtarza kinofilską mantrę: Truffaut, Godard, Rivette, Nowa Fala, Nowa Fala, Nowa Fala. I powoli zaczyna tracić zmysły. Poszukuje wilkołaków, wydaje mu się, że trafił do alternatywnej rzeczywistości, doznaje ataków paranoicznego lęku. Zupełnie jakby przeczuwał nadejście tragedii, która zburzy fasadową beztroskę Paryża.
Opracowanie: Piotr Mirski