Spotkanie wielkiego francuskiego pisarza z zafascynowanym jego twórczością… Iggy’im Popem. Błyskotliwy i poruszający „feel-good movie” na temat cierpienia.
W 1991 roku nikomu wówczas nieznany Michel Houellebecq opublikował esej „Rester vivant” (ang. „To Stay Alive”). Był wówczas pogrążonym w depresji rozwodnikiem, administratorem sieci komputerowej, próbującym swoich sił w poezji. Zapewne nie śniło mu się, że za parę lat zostanie jedną z największych gwiazd światowej literatury, niemalże prorokiem pokolenia singli, dla jednych wieszczem moralnego upadku Zachodu, dla innych ostatnim sprawiedliwym, walczącym o jego przyszłość – pisarzem, do którego przyznaje się zarówno lewica jak i prawica, a każda z zupełnie innych powodów.
Esej, będący błyskotliwym zbiorem porad skierowanych do „tych, którzy zaraz mają się poddać” jest pochwałą twórczej wolności, która nieuchronnie prowadzi do cierpienia i samotności, będących ceną za bezkompromisową realizację własnego „ja”. Czuć tu wszystkie obsesje przyszłego wielkiego pisarza: depresję, uwolnienie poprzez sztukę, gorzką refleksję nad światem, pochwałę bezkompromisowości i indywidualizmu, oskarżenie matki o nieczułość wobec dziecka…