Trzeci film Nanniego Morettiego wydaje się bardziej przystępny od jego wcześniejszych dokonań i ujmuje autoironicznym poczuciem humoru. Michele Apicella, uznawany za alter ego reżysera, jest filmowcem, który musi zmierzyć się z negatywnymi skutkami swoich pierwszych sukcesów. Podczas spotkań z publicznością słyszy, że jego kino jest przeintelektualizowane i nic nie obchodzi „gospodyń domowych z Treviso”. Kryzys twórczy Apicelli pogłębiają także kłopoty na planie najnowszego filmu – dziwacznej opowieści o relacjach Zygmunta Freuda z matką. Od codziennych kłopotów Michele stara się uciec w świat snów. Oniryczne wizje nie przynoszą jednak ulgi, lecz tylko wzmagają frustracje i traumy bohatera. Złote sny podzieliły włoską publiczność. Do grona przeciwników filmu zaliczał się Sergio Leone, który uznał Morettiego za nieudolnego naśladowcę Felliniego i powiedział, że jego dzieło to „raczej 1 i ¼ niż 8 i ½”. Zupełnie inne zdanie mieli za to jurorzy festiwalu w Wenecji. Gremium pod przewodnictwem słynnego pisarza Italo Calvino przyznało Złotym snom prestiżową Nagrodę Specjalną Jury.
Opracowanie: Piotr Czerkawski