„Amadeusz”, „Lot na kukułczym gniazdem” czy „Hair” sprawiły, że Miloša Formana pokochali widzowie na całym świecie. Zanim jednak reżyser wyjechał do USA i zdobył 13 Oscarów (na 31 nominacji), w rodzimej Czechosłowacji zrobił filmy, które stały się klasykami europejskiego kina jak „Miłość blondynki” czy „Czarny Piotruś”. Archiwalne materiały – przeważnie wywiady z Formanem (zmarłym w 2018 roku) – nie ukazują jego życia w wyłącznie pozytywnym świetle. To wielowymiarowy, szczery portret nie tylko wielkiego artysty, ale przede wszystkim wyjątkowego człowieka.
Trudna sytuacja, naciski komunistycznej władzy i decyzja o pozostaniu za oceanem to tylko jedna strona tej historii – drugą jest porzucona rodzina i czasem egoistyczna postawa reżysera. Forman zawsze stawał w opozycji do systemu społecznego i czuł nieufność wobec władzy politycznej, wyniesioną z czasu życia w totalitarnym reżimie. Z czasem znakiem rozpoznawczym jego filmów stało się pokazywanie jednostki w zderzeniu ze społeczeństwem – nieważne, czy byli to hipisi, czy odległy im czasowo Mozart. W filmie legendarnej czeskiej dokumentalistki Heleny Třeštíkovej pojawia się też narracja syna Miloša – Petra, który składa w ten sposób hołd swojemu ojcu.