Fabularny debiut Mai Zetterling powstał dzięki… reklamie mydła LUX. Zaproszenie do udziału w komercyjnym przedsięwzięciu umożliwiło jej podróż z Anglii (gdzie od lat mieszkała) do rodzinnej Szwecji, dokąd przywiozła ze sobą pomysł na realizację „Zakochanych par". Ekranizacja skandalizującej powieści z lat 30. XX wieku weszła na ekrany w atmosferze skandalu. Burmistrz Cannes, gdzie odbyła się premiera, zabronił wieszania na bulwarze Croisette plakatów przedstawiających nagie sylwetki, prasa domagała się „ocenzurowania całej Szwecji”, jak wspominała po latach Zetterling, a o niej samej krytyka pisała, że „reżyseruje jak mężczyzna”. „Kiedy w kusej sukience tańczyłam z Peterem Sellersem, byłam kobietą z ich fantazji, więc to, że stanęłam za kamerą, stanowiło dla nich problem” – opowiadała.
Opowieść na podstawie książki Agnes von Krusenstjerna rozpoczyna się na oddziale położniczym, gdzie poznajemy trzy ciężarne bohaterki. Seria wspomnień wymieszanych z fantazjami prowadzi nas przez koleje ich życia, rzucone na szeroki społeczny kontekst. Wspaniale sfotografowany przez legendarnego operatora Svena Nykvista film Zetterling śmiało bada kwestie związane z seksem, reprodukcją czy płcią, uwikłanymi w hipokryzję i przemoc. Często uznawane za kobiecą odpowiedź na twórczość Bergmana, otwarcie queerowe „Zakochane pary" zawierają jedną z pierwszych w historii kina dokumentalną scenę porodu. Jak mówiła sama Maia Zetterling, jej film awangardowym językiem rozprawia „o wszystkich tabu małżeństwa i kobiecej wolności”.