Po latach pobytu w USA Ye-geon wraca do Korei. Przesiąknięty amerykańskim stylem życia i pełen zaraźliwej energii, zatrzymuje się u swojego ziomka, Il-roka. Ten pracuje w małym zakładzie produkcyjnym, a jego frustracja rośnie z każdym dniem. Rzucony niedbale pomysł wzięcia udziału w konkursie męskich kwartetów wokalnych, szybko staje się ich obsesją. Do kwartetu trzeba czterech, więc do projektu wciągają Dae-younga, który prowadzi sklep z rybami i nieustannie nosi ten sam garnitur, ale swoją przyszłość widzi śpiewająco, oraz Joon-se, kumpla Dae-younga, sprzedającego wraz ze swoją srogą żoną pączki. Panowie zaczynają próby, jeżeli można tak nazwać konsumpcję ramenu instant i dużej ilości soju oraz omawianie życiowych problemów. Czy uda się połączyć tak różne charaktery i czy przeciwności losu nie pokrzyżują ich artystycznych planów? Droga do kariery muzycznej jest wyboista, a bohaterowie – pełni niedoskonałości. Jednak reżyser ani na chwilę nie trac
i do nich cierpliwości, pozwala gonić za marzeniami, przy okazji inteligentnie bawiąc się formułą filmu o aspirujących artystach. „Delta Boys” to naprawdę zabawna komedia, która jednocześnie jest dojmująco smutna. Swoim nagrodzonym na festiwalu w Jeonju debiutem Ko Bong-soo dowiódł, że jest twórcą z tej samej stajni, co Jim Jarmusch i Aki Kaurismäki.