Film szczecińskich twórców Kingi Konieczny i Pawła Sroki to dokument o nieobecnej w świadomości współczesnych mieszkańców Szczecina zagładzie społeczności żydowskiej miasta, która dokonała się w mroźną lutową noc 1940 r.
Była to deportacja szczególna – Hanna Arendt w swojej książce „Eichmann w Jerozolimie” nazwała ją wprawką. Wprawką do zagłady. I tak można, to co wydarzyło się w Szczecinie w nocy z 12 na 13 lutego 1940 r., traktować. Był to pierwszy taki transport. Pierwszy raz Niemcy wywieźli obywateli własnego państwa, przykładnych obywateli Rzeszy, na teren ówczesnego Generalnego Gubernatorstwa. Wywieziono wówczas ponad 1100 osób z terenu rejencji szczecińskiej. Nieogrzewany pociąg jechał ze Szczecina do Lublina trzy dni. Na dworze było minus 20 stopni. Była to jedna z najmroźniejszych zim stulecia. Wielu deportowanych nie przetrwało tej drogi. Bez wody, stłoczeni, w koszmarnym zimnie. Ci, którzy dotarli do Lublina, zmarli w ciągu kolejnych dwóch lat.
W tym transporcie byli też Max i Rosa Nelke, szczecińscy mieszczanie, dziadkowie Petera, którego historię opowiada film. Peter stara się o uczczenie pamięci swoich dziadków przez wmurowanie Kamieni Pamięci – Stolpersteinów w szczeciński bruk, przed kamienicą, w której mieszkali i skąd ich wywieziono na śmierć.