Historia Imeldy Marcos jest jak żywcem wyjęta z baśni… lub opery mydlanej. Królowa piękności (kiedy w jednym z konkursów zajęła drugie miejsce, wywołała skandal, domagając się zmiany werdyktu) i znakomita śpiewaczka, a jednocześnie polityczna spadkobierczyni jednego z najpotężniejszych filipińskich klanów, znajduje swojego księcia z bajki w osobie przyszłego prezydenta, Ferdinanda Marcosa. Niepohamowana żądza władzy i bezgraniczny egocentryzm pary sprawią, że on przejdzie do historii jako bezwzględny, chciwy dyktator, a ona zostanie zapamiętana jako posiadaczka największej na świecie kolekcji butów. Ale film Diaz pokazuje tytułową bohaterkę jako postać wielowymiarową. Imelda to niewątpliwie narcystyczna księżniczka rozkochana we wnętrzach swoich bajkowych pałaców i w budowanej latami propagandowej legendzie o matce narodu. Z drugiej strony trudno zaprzeczyć, że jej spektakularne przedsięwzięcia – jak choćby popularyzacja antykoncepcji – wpłynęły na poprawę losu filipińskich kobiet.