„Dziewczyny w armii” Nicka Broomfielda i Joan Churchill pozostają jednym z najlepszych w historii dokumentów o militaryzmie. Sadystyczny sierżant Gregory Abing wydałby się postacią przerysowaną, gdyby widz spotkał go w filmie fabularnym, tym bardziej, że ten mistrz wojskowego drylu, fascynat subordynacji i agresji, pozwoli sobie przed kamerą na prawdziwą chwilę słabości i żalu za straconym życiem. A już na pewno dziwniejsze niż fikcja i naprawdę fascynujące są różne strategie przetrwania obierane przez te dziewczyny, które nie chcą się w pełni poddać uniformizującej maszynce treningu. Churchill i Broomfield spędzili z kobiecym plutonem w Fort Gordon w Georgii 14 tygodni, w upalnym słońcu rejestrując przebieg podstawowego przeszkolenia. Momenty naprawdę dramatyczne przeplatają się w ich filmie z komicznymi, a całość nie zatraciła przez lata nic ze swojej świeżości spojrzenia.
