Z nowego filmu reżysera High-Rise Bena Wheatleya dumny byłby zarówno Quentin Tarantino, jak i Martin Scorsese, który zresztą jest tu jednym z producentów. Akcja tej retro strzelaniny rozgrywa się pod koniec lat 70. w pewnym opuszczonym magazynie w Bostonie. To miejsce zawarcia transakcji na zakup broni pomiędzy dwiema grupami przestępczymi. Każdy „na wszelki wypadek” przybywa na miejsce uzbrojony po zęby, testosteron aż buzuje, a obecność kobiety wcale nie łagodzi obyczajów. Wystarczy iskra, by doszło do konfliktu, który zatrzymać, przynajmniej w takim składzie osobowym, będzie wyjątkowo ciężko. Szybko okazuje się, że bohaterowie nie tylko świetnie obchodzą się z bronią, ale są też mistrzami ciętych ripost, bo one-linerami z Free Fire obdzielić można by kilka filmów. Powodem do śmiechu jest tu nie tylko to, co się mówi, ale i jak się mówi, o czym wie dobrze bohater grany przez Sharlto Copleya. Głośnych nazwisk w filmie Wheatleya jest zresztą więcej, by wspomnieć o Brie Larson czy Cillianie Murphym. Free Fire spodoba się nie tylko koneserom mocnego kina, ale i amatorom Minecrafta, bo właśnie w tym programie tworzono symulacje wnętrza magazynu i tego, jak powinni poruszać się bohaterowie.
68%
63/100
