Martín jest singlem zbliżającym się do czterdziestki, który dostaje – zdawać by się mogło – wymarzoną pracę. Jego daleki kuzyn Bruno wyjeżdża wraz z żoną i córką do Paryża, więc Martín ma zamieszkać w ich dużym, wygodnym domu i zaopiekować się kotem zwanym Missisipi. Sprawy komplikują się, gdy zwierzę ucieka. W trakcie poszukiwań Martín poznaje samotną matkę Pachi, z którą nawiązuje romans. Dla niej przyjmuje też nową tożsamość, wykorzystując do tego dom i życie swojego krewnego. Pytanie tylko, jak długo uda mu się utrzymać tę fikcję. I czy w ogóle tytułowe życie rodzinne jest czymś, czego mu brakuje, czy raczej czego szczerze nienawidzi. W chilijskim filmie więcej jest niewiadomych niż prostych odpowiedzi. Pokazane premierowo na tegorocznym festiwalu Sundance wspólne dzieło Alicii Scherson i Cristiána Jiméneza analizuje napięcia między relacjami rodzinnymi a indywidualizmem, łącząc cechy stylu obojga twórców: niekonwencjonalne poczucie humoru z aurą tajemnicy.