Bohaterem filmu jest Henry Marsh, jeden z najwybitniejszych angielskich chirurgów dokonujących operacji mózgu. Stara się żyć zwyczajnie i bezpretensjonalnie – chociażby przez to, że na co dzień dojeżdża do pracy na rowerze. Jego specjalizacja tymczasem jest bardzo wąską dziedziną współczesnej chirurgii; do przeprowadzania tych zabiegów, oprócz znakomitych fachowców, konieczny jest kosztowny, nowoczesny sprzęt. Ale… czy aby na pewno owa skomplikowana aparatura jest tak niezbędna?
Nie bez powodu o Marshu nakręcono dokument – jest bowiem nietuzinkowym człowiekiem: pomimo uznanej zawodowej pozycji, nie zatrzymuje się i nie odcina kuponów od spełnionej kariery, ale z czysto altruistycznych pobudek postanawia pomagać osobom wykluczonym poza nawias nowoczesnej medycyny. A takich potrzebujących bez liku spotyka na Ukrainie, gdzie pierwszy raz trafia na początku lat 90. i przez następnych piętnaście lat regularnie tam powraca. Jedną z takich nietypowych lekarskich podróży śledzi z kamerą Geoffrey Smith.
Henry pomaga zaprzyjaźnionemu z nim lokalnemu lekarzowi Igorowi, który marzy o stworzeniu pierwszej niezależnej kliniki neurochirurgicznej na Ukrainie. W pamięć zapada scena filmu, w której spoglądając na obraz przedstawiający Kozaków, bohater przyrównuje chirurgię mózgu właśnie do takiej ekscytującej przygody, nieodłącznie związanej z życiem tych kochających wolność i niezależność ludzi. Igor wynajął na swoją tymczasową siedzibę szpital KGB i właśnie w tym miejscu wraz z Henrym przyjmuje pacjentów z całego kraju. Zajmują się tymi, dla których jedynym ratunkiem jest zagraniczny specjalista – ze względu bowiem na kiepski stan służby zdrowia na Ukrainie wielu zabiegów się po prostu nie wykonuje.
Swoją pełną determinacji postawą Marsh pokazuje, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych – dosłownie. Operuje na przykład chorego na guza mózgu Mariana, który pochodzi z biednej, małej ukraińskiej wsi. Jedyną szansą na normalne życie jest dla niego skomplikowany zabieg, który przeprowadzić może jedynie Henry.