Drugi film Joanny Hogg to budzący dyskomfort portret rodziny w kryzysie, satyra na rytuały wyższej klasy średniej i ćwiczenie z filmowej abstrakcji. Matka spotyka się ze swoimi dorosłymi dziećmi, Edwardem i Cynthią, w wakacyjnym domu na brytyjskiej wyspie. Chce pożegnać syna przed jego wyjazdem na wolontariat do Afryki. Decyzja Edwarda o porzuceniu dotychczasowej posady budzi wyraźną niechęć bliskich, ale i on sam nie jest pewny swoich szlachetnych intencji. Choć burżuazyjna familia jest w centrum historii, to najważniejsze okazują się tu drugoplanowa postać malarza (Christopher Baker) i jego uwagi o sztuce redukcji i destylowania rzeczywistości tak, by uchwycić samą esencję zjawisk. Nie inaczej działa sama Hogg, którą interesują podskórne napięcia, podniesione głosy zza zamkniętych drzwi, kolory wybrzeża, błysk noża w dłoniach młodej kucharki, ptasie trele i okrzyki nagonki. Skupiając się na rzeczywistości, ale uchylając się od realizmu, reżyserka komponuje poszczególne sceny w przejmujący obraz samotności i jednoczesnej współzależności ludzkich wysp, tworzących ten rodzinny i klasowy archipelag.
[Małgorzata Sadowska]