Najbardziej udany z późnych filmów Johna Watersa. Mistrzowska satyra na show-biznes opowiadająca o bandzie filmowców-terrorystów, którzy przyjmują pseudonimy od nazwisk niezależnych reżyserów (znajdziemy wśród nich m.in. „Andy’ego Warhola”, „Pedra Almodóvara” i „Davida Lyncha”). Pewnego dnia dowodzona przez ekscentrycznego Cecila grupa postanawia porwać rozkapryszoną hollywoodzką gwiazdkę Honey Whitlock (autoironiczna Melanie Griffith) i zmusić ją do zagrania w swoim niskobudżetowym filmie. Ku zdumieniu wszystkich, celebrytka zaprzyjaźnia się z porywaczami… Dzieło Watersa pozostaje luźno zainspirowane historią Patty Hearst – wnuczki znanego wszystkim fanom Obywatela Kane’a magnata medialnego W.R. Hearsta, która w 1974 roku została uprowadzona przez lewicową grupę Symbionese Liberation Army. Podobnie jak filmowa Honey, Patty przeszła na stronę swoich oprawców i wsparła ich przestępczą działalność. Po powrocie na łono społeczeństwa Hearst zaprzyjaźniła się z Watersem i zagrała małe rólki w kilku jego filmach, nie wyłączając Cecil B. Demented.
[Piotr Czerkawski]