Wyreżyserowana przez laureata Oscara, Vincente Minnelliego (męża Judy Garland, ojca Lizy Minnelli) ekranizacja sztuki Roberta Andersona nigdy nie trafiła na polskie ekrany. A jest to fascynująca, niejednoznaczna opowieść o wzorcach męskości i kobiecości w powojennej Ameryce.
Akcja rozgrywa się w college’u. 17-letni Tom Lee (John Kerr) wyraźnie odstaje od swoich rówieśników. Nie lubi sportu, nie ugania się za dziewczynami, nie wdaje się w bójki. Preferuje samotność, słucha muzyki klasycznej, chodzi jakoś tak miękko i, o zgrozo!, potrafi przyszyć guzik w koszuli. Koledzy szykanują i upokarzają Toma, nadają mu też pogardliwe przezwisko „sister boy”. Jedyną osobą, która okaże bohaterowi zrozumienie, będzie dojrzała kobieta, Laura (Deborah Kerr), sama niezbyt szczęśliwa w małżeństwie z gruboskórnym nauczycielem wf-u. Zrobi wszystko, by pomóc chłopakowi i utwierdzić go w poczuciu męskości, gdyż przecież mężczyzna wcale nie musi być agresywny, szorstki i wulgarny.
Film jest próbą krytyki samczego szowinizmu i sztywnego kodeksu zachowań płciowych. Trzyma się jednak hollywoodzkiej hipokryzji, powstał bowiem w czasach, gdy wciąż obowiązywał kodeks producencki Haysa. Ani razu nie wspomina się w „Herbatce i współczuciu” o homoseksualizmie czy innych „odchyleniach”, erotyczne aspekty fabuły są bardzo stonowane, zaś w zakończeniu, różniącym się od tego ze sztuki, słychać potępienie zdrady małżeńskiej.