Film boliwijskiego reżysera został zrealizowany dzięki spontanicznej pomocy ludzi dobrej woli i Indian, których udało się namówić do wystąpienia przed obiektywem. Był to protest przeciw polityce boliwijskiej prawicy i neokolonialnym praktykom Amerykanów wobec Indian z Boliwii (Boliwijczycy pochodzenia indiańskiego stanowią zdecydowaną większość ludności tego kraju). Zderzenie kultur ukazane zostało na przykładzie indiańskiej wioski i losów przywódcy wspólnoty, który stracił podczas epidemii dżumy troje dzieci, zaś jego żona, podobnie jak inne kobiety z wioski, została bez własnej wiedzy poddana sterylizacji w prowadzonym przez Amerykanów ośrodku macierzyństwa. Bohater w rozpaczy i gniewie staje na czele zbuntowanych przeciwko Amerykanom boliwijskich chłopów. „Krew Kondora” cieszyła się dużym powodzeniem wśród widzów i uznaniem krytyki, która pisała – „To nie tylko ideologia, to przede wszystkim dzieło sztuki; jego humanizm, piękne zdjęcia, muzyka i siła ekspresji pozwalają sądzić, że film ten rozsławi imię Boliwii na festiwalach i ekranach świata”.