Od 2009 roku ponad stu pięćdziesięciu Tybetańczyków dokonało samospaleń w proteście przeciwko chińskim rządom. Duchownych i świeckich, kobiet i mężczyzn, młodych i starych, wykształconych i niepiśmiennych. „Maminsynek” opowiada historię szesnastoletniego Ceringa Dordże, który podpalił się w lutym 2016 roku w tybetańskiej osadzie, w północnych Indiach. Oddaje głos rodzicom, nauczycielom, rówieśnikom, przywódcom społeczności emigracyjnej. Po ponad sześćdziesięciu latach chińskiej okupacji, mniej lub bardziej ostentacyjnej obojętności świata oraz pogłębiającej się przepaści między krajem, a diasporą, tragedia Tybetu – która dzięki niezachwianemu oddaniu Dalajlamy zasadzie niestosowania przemocy mogłaby być wzorem i nadzieją dla skrzywdzonych – jest na najlepszej drodze do stania się pułapką bez wyjścia. Jak próba znalezienia równowagi pomiędzy hołdem dla najwyższej ofiary, współczuciem w obliczu niepowetowanej straty i sprzeciwem wobec grania emocjami, które mogą pchnąć w ogień kolejne dziecko. Bo zawsze chciało coś zrobić dla udręczonej ojczyzny. Bo w tym roku nie poszło mu w szkole.