10-letnia Pako trafia do niezwykłego szpitala, wyglądającego jak spełnienie marzeń Szalonego Kapelusznika. Jego barwne komnaty zamieszkuje grupa ekstrawaganckich pacjentów i równie niezwykły personel. Jedna z pielęgniarek ma skłonności wampiryczne, druga – kolekcję tatuaży; leczy się tu gangster, były młodzieżowy gwiazdor pogrążony w depresji, uroczy transwestyta i ponury starzec Onuki. Każdy skrywa mroczne tajemnice, a sama bohaterka cierpi na ponurą przypadłość: pamięta tylko bieżący dzień. Swoją upartą radością i niezmąconym optymizmem podbija serca współpacjentów i widzów (od debiutującej w tej roli Ayaki Wilson trudno oderwać wzrok). Nakashima bawi się gatunkiem kina familijnego, jednak w jego wydaniu baśń jest przewrotna i daleka od sentymentalizmu. Bohaterowie-odmieńcy nie są przytulnymi dziwakami o złotych sercach: to dość irytujące zbiorowisko frustratów, nieudaczników i egocentryków. Cukierkowa historia podszyta jest tragizmem, a olśniewające efekty wizualne nie służą przykryciu, lecz przeciwnie – z mocą wydobywają dramat na światło dzienne. Prawdziwe baśnie – jeśli mają mieć moc terapeutyczną – muszą wszak pokazywać życie w całej jego złożoności i tragikomizmie.