Mediolan, sierpień 2009 roku. Jak w większości bogatych europejskich miast, pejzaż zmienia się tu z roku na rok. Industrialne dzielnice, które budowały potęgę Starego Świata znikają jedna po drugiej, ustępując miejsca loftom, apartamentom i luksusowej zabudowie dla aspirującej klasy średniej. Budowane na przełomie XIX i XX wieku, często są położone zbyt blisko centrum, by oprzeć się tym, którzy chcą zarobić na sprzedaży gruntów.
Fabryka INNSE jest ostatnią w Mediolanie, w której wciąż pracują ludzie. Pewnego dnia jej właściciel, który kupił ją w 2006 roku, dochodzi do wniosku, że bardziej opłaca mu się ją sprzedać deweloperowi, niż kontynuować wciąż przynoszącą zyski produkcję. Natrafia jednak na zorganizowany opór 50-osobowej załogi, która rozpoczyna 15-miesięczny strajk. Robotnicy, często pracujący w tym samym miejscu od 30 lat, kontynuują produkcję. Uważają, że fabryka, w której pracują całe życie, to coś więcej niż tylko maszynka do zarabiania pieniędzy. Wiedzą, że ich ciężka praca przyniosła krociowe zyski i uważają, że daje im to prawo do współdecydowania o jej losach.
Kryzys nadchodzi, gdy właściciel zaczyna demontować maszyny. Wtedy 4-osobowa grupa wspina się na fabrycznego żurawia grożąc, że rzucą się w dół, jeśli proces rozbiórki będzie kontynuowany. Pozostają tam przez 8 dni i nocy, podczas gdy na zewnątrz gromadzi się policja, miejscy urzędnicy i setki aktywistów z całych Włoch… Rozpoczynają się negocjacje – pojawia się nowy inwestor, stary właściciel zaczyna tracić nerwy, przed bramą wejściową dochodzi do przepychanek z policją…
Film to z jednej strony nowa odsłona odwiecznego konfliktu pomiędzy nastawionymi na maksymalizację zysku właścicielami a obotnikami chcącymi zarobić na chleb. Większość z nich to potomkowie przybyszów z południa, którzy zjawili się w Mediolanie w latach powojennych i budowali jego zamożność. Dziś wiedzą, że nie mogą szukać pomocy u związków zawodowych, zainteresowanych tylko wywalczeniem jak najwyższych odpraw.