Wang Bing pożycza tytuł od Czechowa, ale w Trzech siostrach nie znajdziemy sentymentów ani złudzeń. To jeden z najbardziej bolesnych i przejmujących filmów w dorobku chińskiego filmowca, w którym na skrajne ubóstwo i pozbawiony nadziei świat patrzy z perspektywy dzieci. Przyjmując – i narzucając widzom – punkt widzenia dziesięcioletniej Yingying, Wang dokumentuje codzienne życie wioski zagubionej w górach prowincji Junnan. W nieprzyjaznej okolicy mieszka tylko kilkadziesiąt rodzin, a podróż do dużych miast jest wyzwaniem przekraczającym możliwości większości z nich. Yingying i jej siostry mieszkają u ciotki: ich matka dawno opuściła rodzinę, ojciec wyjechał w poszukiwaniu pracy. Także dziewczynki większość czasu spędzają, pracując przy wypasie zwierząt, wykopkach lub zbieraniu nawozu. W ich szarej, błotnistej, zamglonej rzeczywistości każdy dzień jest walką o przetrwanie, a jednak starają się czerpać radość z własnej obecności i wzajemnych psot. Ich humor nie przesłania jednak goryczy filmu. Trzy siostry są nie tylko posępnym obrazem biedy na chińskiej prowincji, lecz także donośnym – chociaż niewypowiedzianym wprost – oskarżeniem systemu, który ogłasza światu swoje wybitne osiągnięcia, jedocześnie skazując miliony obywateli na życie w nędzy i zapomnieniu.
[Jakub Demiańczuk]