Pani Flor od 35 lat jest urzędniczką wydającą dowody osobiste. Codziennie ta sama rutyna – śniadanie, dojazd do pracy zatłoczonym metrem, godziny za biurkiem w otoczeniu petentów, powrót do domu, krótka zabawa z kotem, kolacja i sen. Poza ludźmi, z którymi ma kontakt zawodowy, pani Flor właściwie z nikim nie rozmawia. Dla obcych jest niemal niewidzialna, współpracownicy też traktują ją jak powietrze. Gdyby nagle zniknęła, pewnie nikt nie zauważyłby jej nieobecności. Paradoksalnie jedynym miejscem, gdzie nie wykonuje mechanicznych, powtarzalnych ruchów, jest basen, to w tym miejscu szuka pocieszenia i ukojenia po stracie. Kiedy wszystko inne zawodzi, tajemnicza moc wody przyciąga i przypomina o przeszłości. Meksykańsko-amerykańska dokumentalistka w swoim fabularnym debiucie opowiada o samotnej kobiecie w średnim wieku, złapanej w sidła przyzwyczajenia i codzienności. Jest w tym niezwykle szczera i naturalna. Nie upiększa zwyczajności, nie nadaje jej nienaturalnych barw i smaków. Rutyna głównej bohaterki jest jednak niesamowicie zajmująca, każdy gest, zmiana, ruch oddziałują ze zdwojoną siłą. Szczególnie że w roli pani Flor wystąpił narodowy skarb Meksyku – fenomenalna Adriana Barraza ( Babel , Amores perros ).