Okrzyknięta rewelacją festiwalu w San Sebastián Zima wywraca do góry nogami reguły rządzące westernem. Tutaj starcie ostatniego sprawiedliwego z będącymi na bakier z prawem typami rozgrywa się nie na spalonym słońcem piasku, tylko w przyprószonych śniegiem górach. Na dodatek honoru broni nie biały rewolwerowiec, lecz Indianin Jara. Mężczyzna dogląda szop i zwierząt na południu Patagonii, która pustoszeje na czas zimy. Emiliano Torres opowiada jego historię w duchu slow cinema : niemal bez dialogów, w długich ujęciach, przerywanych głównie wystrzałami i podmuchami wiatru. Równolegle śledzimy losy 70-letniego Evansa, poprzednika Jary. Mężczyzna, który całe życie spędził w górskiej samotni, teraz musi zmierzyć się z powrotem do społeczeństwa i zaakceptować to, że zastąpił go młodszy i do tego nie-biały. Jara natomiast staje w obliczu samotności, własnych demonów, jak i ludzi, którym wadzi jego pochodzenie i kolor skóry. Debiut Torresa to gęsta od znaczeń refleksja na temat męskości.