Magiczna, przepełniona współczuciem, łagodna, a przy tym przeszywająca Samsara na początek zabiera nas do Laosu i zostawia na łonie oszałamiającej bujnej natury w towarzystwie młodziutkich buddyjskich mnichów. Widzimy, jak u łoża Mony pewien chłopiec czyta Tybetańską księgę umarłych, by pomóc jej przeprawić się na tamten świat. Laotański rozdział tej opowieści, obfitujący w zachwycające obrazy, których nie powstydziłby się Apichatpong Weerasethakul, też kończy się przeprawą: zaskakującym reżyserskim gestem, który zamienia seans w przeżycie spoza kinowego banału, w doświadczenie immersyjne, dowodzące, że czasem najwięcej widać, gdy zamknie się oczy. A gdy je otworzymy, będziemy już w zupełnie innym miejscu.
UWAGA: w filmie pojawiają się efekty świetlne, które mogą wpłynąć na odbiór u osób nadwrażliwych na światło lub cierpiących na epilepsję.
[Małgorzata Sadowska]