Živan Pujić „Jimmy” odznacza się determinacją godną pozazdroszczenia. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, po raz szósty organizuje punkowy festiwal w swojej niewielkiej serbskiej mieścinie. Niestety tylko w jego marzeniach zmienia się ona w miasteczko festiwalowe. W surowych warunkach wiejskiego boiska, bez solidnego planu i pozostawiony sam sobie, realizuje imprezę, choć właściwie nie stać go na wymienienie przepalonej żarówki. Obserwujących jego poczynania zostawia z otwartym pytaniem o przebieg granicy między inspirującym entuzjazmem a szaleństwem.