Arnold to wzorowy uczeń jednego z najlepszych liceów w Bangkoku. Ma świetne oceny, co roku zwycięża na szkolnych olimpiadach, zdobył prestiżowe stypendium w USA. I chociaż jest charyzmatycznym zawadiaką, który lubi drwić i z kolegów, i z nieco nieporadnej kadry nauczycielskiej, dzięki pozaszkolnym sukcesom wszystko uchodzi mu płazem. Problematyczny wydaje się moment, gdy Arnold stwierdza, że nie do końca wie, co chce dalej robić w życiu. Tym samym wplątuje się w nielegalne przekręty. Do tego w szkole wybucha bunt uczniów, którzy protestują przeciw stale postępującym restrykcjom.
W swoim debiucie Sorayos Prapapan proponuje świeże spojrzenie na osadzony w tajskiej współczesności gatunek coming-of-age. Początkowo realizowany na kanwie wydarzeń z 2014 roku, gdy studenci uczestniczyli w zakończonych przewrotem protestach, scenariusz "Arnolda..." ostatecznie opowiada o ruchu Bad Student Movement i serii wydarzeń z 2020 roku, gdy młodzi uczniowie wyszli na ulice w sprzeciwie wobec szkolnej dyktatury. Sorayos płynnie łączy fikcyjną opowieść o pokoleniowych lękach z dokumentalnym zapisem protestów. Hybrydowe podejście do filmowej materii wraz z eliptyczną strukturą narracji, jak i z kąśliwym humorem, wyróżnia debiut Sorayosa na tle innych współczesnych tajskich filmów. W tej przepełnionej ironią niby-komedii pojawia się też wyjątkowo trafnie uchwycone poczucie niepewności wobec przyszłości Tajlandii, kraju, który wydaje się zamknięty w historycznej pętli.
[Tekst: Łukasz Mańkowski]