W swoich poprzednich filmach Gregg Araki kazał nastoletnim bohaterom tatuować na penisie wizerunek Jezusa Chrystusa, mierzyć się ze zgubnymi skutkami przedawkowania marihuany, a nawet stawiać czoła inwazji kosmitów. Tym razem naczelny skandalista amerykańskiego undergroundu zdobył się na powagę i zrealizował najbardziej stonowany film od czasu Złego dotyku . Rezygnacja z absurdalnego poczucia humoru bynajmniej nie sprawiła, że Araki porzucił swoje fascynacje i obsesje. Twórca Kaboom raz jeszcze przedstawia proces dojrzewania jako intymną apokalipsę, która całkowicie zmienia życie pewnej nastolatki. Łączący estetykę współczesnej baśni i mrocznego kryminału Biały ptak... broni się także jako sugestywna wizja rozpadu rodziny. W filmie Arakiego mieszczańska idylla opiera się na tłamszeniu tkwiącej w bohaterach seksualności. Proces jej przebudzenia zostaje zwieńczony prowokacyjną puentą, która odsyła do najlepszych czasów reżysera.