Carajita rozpoczyna się zapadającym w pamięć obrazem tropikalnej plaży w nocy, oświetlonej migającymi czerwonymi i niebieskimi światłami radiowozu. Na skraju fal, na plaży nieruchomo leży obiekt. Kamera zatrzymuje się na tyle długo, aby oczy widza się przyzwyczaiły, co skłania do szokującego spostrzeżenia: obiekt jest w rzeczywistości martwym ciałem nieznanego mieszkańca.
To zestawienie złowrogiego nastroju i uderzających efektów wizualnych przewija się przez cały drugi film Silvii Schnicer i Ulisesa Porry. Carajita to dramat rozgrywający się jak thriller psychologiczny, czerpiący napięcie z niewypowiedzianych nierówności i bezkarności przywilejów.