Magda Mosiewicz, opowiadając historię Ewy Hołuszko, nie musiała kreować metafory. Chciałoby się powiedzieć, że metafora tam po prostu była, tak silnie życiorys Ewy narzuca myśl o dwóch przemianach. O transformacji osoby i transformacji kraju. Pierwsza zresztą na najgłębszym poziomie to nie tyle przemiana, ile korekta – chirurgiczna korekta płci, bo Marek Hołuszko od zawsze wiedział, że jest kobietą. Teraz po prostu może być sobą. Społecznie jednak, to wielka zmiana, podobnie jak głęboko społecznie zmieniła się Polska po 1989 r. Marek o te zmiany walczył, był współtwórcą Solidarności, doradzał strajkom w placówkach podległych resortom siłowym, w stanie wojennym działał w konspiracji, aresztowany, w śledztwie nie sypnął nikogo z kolegów. Jakim domem jest teraz wolna Polska dla Ewy Hołuszko? I czy jest taką Polską, o jaką walczył Marek?
Ewa ciągle wierzy, że zmiany są możliwe, jeśli się o nie uparcie walczy. Trudno o bardziej wiarygodną rzeczniczkę tej wiary. (mn)