Niewiele polskich sztuk współczesnych wywołało taką dyskusję jak Do piachu… Tadeusza Różewicza i jej telewizyjna realizacja w reżyserii Kazimierza Kutza. „Trzeba wtykać palec w bolące miejsca” – mówił reżyser.
Jesień 1944 roku. Wojna zbliża się do końca, od wschodu nadciągają Rosjanie. AK łączy się z NSZ. Do leśnego obozu oddziału partyzantów, składającego się przeważnie z prostych ludzi z pobliskich wiosek (jest też z nimi dziedzic Marek), polityka dociera w koślawej postaci pogadanki chorążego Kilińskiego. Dla czekających na rozkaz partyzantów ważniejsze jest życie, jego drobne, przyziemne rytuały: jedzenie, spanie, oprawianie świni, tłuczenie wszy, pranie, golenie, palenie papierosów. Jeden z nich, Waluś, naiwny jak dziecko wiejski chłopak, namówiony przez kolegów wyprawia się na kradzież na plebanię. Koledzy uciekają, Waluś, oskarżony o rabunek i gwałt na gospodyni, zostaje złapany i skazany na śmierć.