Film dokumentalny jest próbą refleksji nad postawą artystyczną reżysera zaobserwowaną w procesie jego pracy twórczej.
Litewski reżyser od zawsze uchodził za najbardziej mrukliwego, nieśmiałego, wręcz afatycznego z europejskich twórców teatralnych. Nie lubił rozmów z przypadkowymi ludźmi z mediów, nie chciał się przed nimi odkrywać, tłumaczyć swoich spektakli. Do dziś funkcjonują liczne anegdoty na temat tego, jak wyglądały jego wywiady dla prestiżowych czasopism. Nekrošius odpowiadał dziennikarzom monosylabami: Tak. Nie. Być może. Nie wiem. Mhm. Istnieją relacje z jego spotkań z innymi znanymi artystami, podczas których nie padło ani jedno słowo, reżyser siedział zamyślony, milczał i tylko wydmuchiwał dym z papierosa. Do aktorów, których zapraszał pierwszy raz do współpracy przy nowym projekcie, nie umiał wydukać ani słowa, mruczał tylko coś niewyraźnie i cały czas uciekał spojrzeniem. Właśnie ze względu na ten kontekst, aurę tajemniczości, jaka otaczała Nekrošiusa poza Litwą i Rosją, film Audronisa Liugi jest czymś absolutnie wyjątkowym – reżyser mówi w nim prawie bez przerwy, wprost do kamery i do zespołu na próbach. I tylko jego głos słyszymy z ekranu. W filmie Przesuwanie horyzontu znajdziemy garść typowych dla Nekrošiusa uwag odreżyserskich, trochę autokomentarzy, a nawet metaforyczną próbę bilansu jego teatralnych poszukiwań. Wypowiedzi Nekrošiusa zarejestrowane przez krytyka teatralnego, dyrektora wileńskich scen i jego zaufanego współpracownika Audronisa Liugę zyskały po śmierci reżysera status mówionego testamentu artysty.