Na pierwszy rzut oka Tom Selznick to człowiek sukcesu. Jest najbardziej utalentowanym pianistą swojego pokolenia, u boku ma piękną żonę, która spełnia się jako aktorka. Sielski z pozoru krajobraz zakłóca pewne drobne zdarzenie.
Przed pięcioma laty jeden z koncertów bohatera zakończył się kompletną klapą po tym, jak Tom nie poradził sobie z wykonaniem arcytrudnego utworu „La Cinquette”. Kariera mężczyzny stanęła pod znakiem zapytania, a on na długi czas zamknął się w sobie. Poznajemy go w chwili, gdy planowany jest jego triumfalny powrót. Szczelnie wypełniona chicagowska sala koncertowa, piękna Emma na widowni, akompaniament orkiestry symfonicznej. Wszystko przebiega zgodnie z planem aż do momentu, gdy siedząc już przed fortepianem na scenie, na swojej partyturze widzi napis: „Zagraj jedną złą nutę i zginiesz”. Żarty się skończyły, koncert czas zacząć. Film hiszpańskiego reżysera Eugenio Miry to dobra propozycja dla wielbicieli muzyki klasycznej i Alfreda Hitchcocka. W dowolnej kolejności.