Inga mieszka przy ulicy Dedala, który dawno temu uciekł na woskowych skrzydłach z labiryntu. Przyjechała tu z niewidomymi rodzicami, pięcioma kotami i psem, gdy Rosja napadła w jej piąte urodziny Ukrainę. Inga lubi zdmuchiwać świeczki na torcie, bo wtedy trzeba wymyślić marzenie, albo można powtórzyć stare, jeśli dotąd się nie spełniło. Dobrze wie, o czym marzą tato, mama, babcia, a także chyba brat, choć on urodził się tu, w Warszawie, i jest jeszcze mały. Lubi też zabawki, które zostały w Ukrainie: stary aparat fotograficzny, latarkę i konia na kręcących się nogach. Pomaga rodzicom i czasami bywa ich przewodniczką, choć na razie nie może pojechać do Krzywego Rogu z tatą, który wyrusza tam pozałatwiać zaległe sprawy.