Współczesny Teksas. Maya (Medel) i Jules (Holt) wybierają się ze znajomymi pod namiot za miasto. W drodze powrotnej mają wypadek, z którego szczęśliwie wychodzą cało. Z opresji ratuje je Freddy (świetny i wciąż niedoceniony Robert Longstreet) - pracownik naftowy. Maya spędza z nowo poznanym chłopakiem sporo czasu, wkrótce się zaprzyjaźniają, ale dziewczynie w tym momencie życia potrzebny jest zupełnie inny typ przyjaciela. Jules światła i mroku to wyważony, subtelny debiut, w którym młode bohaterki szukają sposobu na bezbolesne wyjście z okresu dojrzewania. Laabs znakomicie korzysta z przestrzeni i "magicznej godziny", dzięki czemu jego film wizualnie przypomina American Honey Arnold, Nie uśmiechaj się Carbone'a czy Uciekiniera Nicholsa. Tak, to jeszcze jeden coming-of-age, ale dawno nikt tak dojrzale nie opowiadał o samotności, niepewności i o tym, jak trudno czasem podjąć decyzję.
[Magdalena Maksymiuk]