Rysiek i Felek mijali się na ulicach Pruszkowa „od zawsze”. Felek pamięta, że kiedy był mały bał się Ryśka. Śniada karnacja i brak ręki w wyobraźni dziecka czyniła z niego potwora. No i te jego dziwne, nigdy nie wiadomo gdzie patrzące oczy. Po okolicy krążyły „legendy” mówiące, że Rysiek stracił wzrok i rękę w nieudanym eksperymencie chemicznym.
Prawda okazała się być bardziej banalna. 9 letni Rysiek wypasał krowy w swojej wsi pod Zamościem. Znalazł niewybuch i postanowił go rozbroić. Ale, jak twierdzi Rysiek – nie ma tego złego. Gdyby nie wypadek pewnie do końca życia siedziałby na tej swojej wsi. A tak – szkoła dla niewidomych w Krakowie, potem Laski, studia, doktorat z informatyki i matematyki, praca w PAN. No i bieganie.
Felek odkąd pamięta widywał Ryśka biegającego. Dopiero potem dowiedział się, że Rysiek jest pierwszym w Polsce niewidomym maratończykiem. Kiedy Rysiek zaczynał nie chciano go dopuścić do udziału w maratonach – bo sobie krzywdę zrobi, nie da rady. Na początku biegał trzymając się kierownicy roweru, na którym jechał jeden z jego synów. Potem było już łatwiej – mógł biegać z przewodnikiem. Było ich kilku. Aż wreszcie pojawił się Felek.
Felek biegał raczej dla przyjemności, ale kiedy jeden z synów Ryśka zapytał go, czy nie chciałby biegać razem z jego ojcem – zgodził się. Tak na próbę. Od tego czasu minęło parę lata. Rysiek i Felek przebiegli razem kilka maratonów. Kilka razy w tygodniu trenują razem i nie ma dnia, żeby nie dzwonili do siebie. Czy to przyjaźń? Sami nie wiedzą – „my po prostu razem biegamy…”.
Wreszcie nadejdzie długo oczekiwany dzień –maraton w Londynie. W finałowej części filmu razem z bohaterami uczestniczyć będziemy w londyńskim biegu maratońskim. 106 maratonie w życiu Ryśka i 10 dla Felka.
Będziemy trzymać za nich kciuki, wzruszać się razem z nimi i śmiać się.