Camil jest nieco zagubionym mężczyzną w średnim wieku, mającym coraz większe trudności w relacjach z kobietami. Na co dzień czuje się lekceważony przez znajome z pracy, a jego partnerka, która dołączyła do tajemniczego ruchu, coraz bardziej się od niego oddala. Zmagając się z poczuciem utraty kontroli nad swoim życiem, bohater wyrusza w oniryczną podróż i odkrywa świat dziwnych, sekretnych rytuałów, podważających podstawy jego męskiej tożsamości. Prezentowany na tegorocznym Berlinale pełnometrażowy debiut fabularny Sebastiana Mihăilescu ze wspaniałymi zdjęciami Barbu Balasoiu (Sieranevada) i muzyką polskiego kompozytora Piotra Kurka przywodzi na myśl m.in. "Midsommar. W biały dzień". Pobrzmiewa w nim też surrealistyczny humor zakorzeniony w tradycjach teatru absurdu spod znaku Eugène’a Ionesco. Mihăilescu zdecydowanie mówi jednak własnym, bezkompromisowym głosem: ironicznym, przewrotnie opisującym współczesność i pełnym szalonej artystycznej odwagi.
[Magdalena Bartczak]