Nieopodal granicy z Obwodem Kaliningradzkim, na północ od Wielkich Jezior Mazurskich, leżą maleńkie Mołtajny – licząca nieco ponad 700 mieszkańców wieś, położona nad jeziorem Arklickim. Kiedyś, w XIV wieku, należała do zakonu krzyżackiego. Przed II wojną światową była tu jeszcze kolej wąskotorowa służąca do przewozu płodów rolnych, którą w 1945 roku Rosjanie zlikwidowali, rozbierając i wywożąc tory. Pozostał tylko PGR, jakieś blokowisko z podupadającym domem kultury i tęsknota za normalnym życiem, pracą, cywilizacją. Prawie rok reżyser Wojciech Staroń rejestrował obraz wsi. Uchwycił powszedni dzień, nudę, beznadziejność, zajęcia w świetlicy, pracę na roli, dorabianie do skromnego domowego budżetu.
Znakomite zdjęcia w pełni oddają nastrój marazmu i zastoju, wyczekiwania na lepszą przyszłość, na jakiś cud, który nagle odmieni życie mieszkańców. Ten świat pokazany jest oczami kilkuletniego chłopca, małego Jasia, syna reżysera, zilustrowany poprzez jego zabawy z miejscowymi dziećmi. Interesująca perspektywa. Niezwykły, szlachetny, prosty w formie, mądry film.