Alberto Gracia w swoim debiutanckim filmie sprawdza nie tylko kinowe kompetencje widza, ale również jego poczucie humoru. „Piąta Ewangelia Kaspara Hausera” przywołuje bowiem na myśl estetyczne zabiegi znane z takich dzieł jak „Koń turyński” Béli Tara (który jeśli faktycznie był inspiracją, zostaje przez twórcę brutalnie wyśmiany), filmy Wernera Herzoga, a nawet z popularny w niektórych kręgach „Begotten”. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy opowieść snuta przez siedzącą w murowanej chacie ekipę – karła, Batmana, Żeglarza i ich towarzyszy – jest jeszcze artystyczną zgrywą, czy już artystowskim bełkotem. Wydaje się jednak, że misternie ułożona konstrukcja filmu może być dla nas wskazówką. Ten formalny eksperyment bogaty jest przede wszystkim w atmosferyczne ujęcia gór i otaczających ich lasów, co sprawia, że treść może być przez nas ominięta na rzecz kontemplacji.