Młoda dziewczyna (Anicée Alvina) zostaje oskarżona o zamordowanie swojej partnerki i trafia do klasztornego więzienia, gdzie jej seksualne fantazje konfrontują się z realną i symboliczną przemocą władzy świeckiej (komisarz policji, sędzia, adwokatka) i kościelnej (zakonnice i ksiądz). Gwałt, tortury i perwersje ukazane są jako elementy parareligijnego rytuału i gry w dominację. Choć Płynne stany rozkoszy to film, którego akcja rozgrywa się w umownej teraźniejszości, równie dobrze mógłby być uznany za wierną (i grzeszną zarazem) adaptację jednej z powieści markiza de Sade’a cudem uratowanej z gruzów Bastylii. Alain Robbe-Grillet obficie czerpie z tradycji libertyńskiej i surrealistycznej, jednocześnie inspirując się praktykami feministycznego body artu i kinem seksploatacji. W ten sposób film wpisuje się w szersze zjawisko, które można by określić mianem kina późnej transgresji, kojarzonego z twórczością choćby Luisa Buñuela, Waleriana Borowczyka czy Andrzeja Żuławskiego.
[Paulina Kwiatkowska]