Typowa noc hongkońskich stróżów prawa. Jeden oddział rzuca się w pogoń za podejrzanym o brutalne morderstwo Hindusem, który jest tak elastyczny, że potrafi schować się do małej beczki. Inni policjanci usiłują schwytać pracującego w nielegalnym klubie ze striptizem, nienaturalnie umięśnionego, Dużego. Duży był w przeszłości mnichem buddyjskim, ale dramatyczne wydarzenia sprawiły, że porzucił mnisie szaty i wyjechał od miasta. Posiada on zdolność widzenia karmy innych i dostrzega, że goniąca go policjantka Lee jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Postanawia ją chronić, ale czy można uciec przed przeznaczeniem? To nie opis jednego z szalonych filmów Takashiego Miike, ale projekt Johnniego To, dowodzący jak bardzo oryginalnym i zaskakującym jest on autorem. "Running on Karma" łączy w sobie wiele gatunków i nastrojów, wymykając się wszelkim porównaniom i próbom szufladkowania oraz czyniąc seans absolutnie unikalnym przeżyciem. W roli głównej Andy Lau, stały współpracownik reżysera, tutaj w nietypowej dla siebie charakteryzacji.