Piękną Stellę poznajemy jako wokalistkę zespołu jazzowego. Właściwie jest jak współczesna nastolatka - nieco rozpuszczona, pyskata i odrobinę za bardzo zakochana w sobie. Pełna optymizmu, żyje szczęśliwa w swojej bańce. Ponieważ jednak mieszka w nazistowskim Berlinie i jest Żydówką, wiemy, że czeka ją bolesne przebudzenie. Zamiast kariery na scenie i wyjazdu na Broadway będzie harować z matką w fabryce, czekając na nieuchronną deportację. Dzięki “aryjskiemu” wyglądowi przez jakiś czas utrzyma się jeszcze na powierzchni, współpracując z fałszerzami dokumentów. Los jest jednak bezwzględny - aresztowana i torturowana przez Gestapo, stanie przed straszliwym wyborem: ocalić siebie i rodziców kosztem innych ukrywających się Żydów. Reżyser Kilian Riedhof świadomie uczynił filmową Stellę tak bardzo podobną do nas. Dzięki temu po seansie łatwo zadać sobie niepokojące pytania, tym bardziej że bohaterka filmu to postać autentyczna. Stella Kübler-Isaacksohn przez prawie dwa lata działała w Berlinie jako “łapaczka” w siatce zawodowych szmalcowników prowadzonych przez Gestapo.