Sylvio Bernardi (Albert Birney) nienawidzi swojej pracy. Jego życie opiera się na rutynie: siedząc za biurkiem w firmie windykacyjnej, układa godzinami pasjansa, a po powrocie do domu zjada odgrzewany obiad przed telewizorem. Brzmi znajomo? Jednak jeden fakt odróżnia go od tysięcy ludzi, którzy w podobny sposób spędzają życie. Sylvio jest bowiem gorylem. Albert Birney – tym razem z pomocą współreżysera Kentuckera Audleya oraz funduszy z Kickstartera – wreszcie wraca do nieco zapomnianego bohatera, dzięki któremu kilka lat temu zdobył popularność w internecie. Choć Sylvio wciąż jest tylko przebranym mężczyzną w gumowej masce, na widok której Cezar z Planety małp złapałby się za głowę, w poświęconym mu filmie odsłania nieznane wcześniej pokłady wrażliwości. Bawiąc się pacynką o imieniu Herbert Herpels, która na pewno spodobałaby się Wesowi Andersonowi, udowadnia, że nie warto oceniać nikogo pochopnie. W końcu małpa też człowiek.
Marta Bałaga