Czy jest coś, co łączy awangardowych szefów kuchni z restauracji ozdobionych po trzykroć gwiazdkami Michelina i panią Teresę, która wyrabia sękacze w przyczepie kempingowej na Wigrach? Czy René Redzepi z kopenhaskiej Nomy, po raz trzeci uznany za najlepszego kucharza świata, może mieć coś wspólnego z panem Karolem, jednym z ostatnich młynarzy na Suwalszczyźnie, mielącym ziarno w młynie ręcznie wykonanym przez jego ponad siedemdziesięcioletniego ojca? Czy Albert Adria, niegdyś z kultowej restauracji elBulli, a dzisiaj z barcelońskiej Tickets I 41°, to zupełnie inny kulinarnie biegun, niż pszczelarz spod Puńska, bachanowski producent serów lub piekarz z Bargłowa? Oraz czy Inaki Aizpitarte, niepokorny Bask szefujący radykalnie nowatorskiemu, paryskiemu bistro Chateaubriand, znalazłby wspólny język z panem Markiem wędzącym ryby w Czerwonym Folwarku lub panią Krystyną z Oklin, która podjęła się wykonania tradycyjnego, ponad dwudziestokilogramowego kindziuka jakiego na Suwalszczyźnie nie robiono od pół wieku? Odpowiedzi są tylko dla wtajemniczonych.